Martyna Wojciechowska: Spotykam ludzi, którzy mają bardzo dobre życie rodzinne, ale nie mają czegoś innego. Więc jeśli mam być szczera, to z nikim bym się nie zamieniła. Być może da się pogodzić jedno i drugie. To, że ja nie pokierowałam tak moim życiem, nie znaczy, że jest to niemożliwe. Miasto Kobiet: Zmienię temat. Mamusie sierpniowo-wrześniowe 2012 52*6*, Rodzina i dziecko bez ogłoszeń - Forum Gdańsk, Gdynia, Sopot. Porozmawiaj o aktualnych problemach i radościach mieszkańców Trójmiasta. Czy zaczynając pracę w Grupie LPP spodziewałaś się takiego rozwoju swojej kariery? W ogóle się nie spodziewałam, że moja kariera pójdzie w stronę umiejętności miękkich! Ale to się potoczyło bardzo naturalnie i ogromnie cenię sobie stabilność, jaką daje mi praca w Silky Coders. Strony poświęcone dla 2 i 3 latka - miejsce na urodziny 2 latka Miejsce na USG ciążowe - tak Miejsce na opaskę ze szpitala - nie Miejsce na kosmyk włosów - nie Wydarzenia „po raz pierwszy”(np. słowo, ząbki, uśmiech) - tak Pierwszy spacer - tak Pierwsza kąpiel - tak Wydarzenia historyczne - co się działo w Polsce - tak 20 lat temu zaczęła się nowa era w telefonii komórkowej Kilka dni po premierze Ery na rynek wszedł Plus. Od tego momentu ceny połączeń i telefonów systematycznie spadały. Kolejny Spotykaliśmy się w każdy weekend na kawie lub herbacie. Kiedy mieliśmy już dzieci, teściowie zaczęli zabierać je czasem do siebie, żebyśmy mogli spędzić chwilę sami. Wszystko wywróciło się do góry nogami, gdy zmarł mój teść. Pewnego dnia zabrano go do szpitala, a godzinę później przekazano nam złe wieści. Urszula Sipińska – jej kariera zaczęła się w Opolu. Urszula Sipińska miała za sobą kilka występów na festiwalach studenckich, kiedy w 1967 roku zaśpiewała przed opolską publicznością piosenkę „Zapomniałam”. Stanęła na scenie obok takich gwiazd jak Wojciech Młynarski, Czesław Niemen czy Skaldowie, już to było dla niej Bardzo chciałbym porozmawiać z twórcami. Nie sądzę, żeby była to wina deweloperów. Naprawdę źle się z tym czuję. Nie wydaje mi się, żeby oni się mylili, a ja miałem rację. Czuję, że się myliłem. Kiedy masz wpływową pozycję, tak jak ja byłem w tej społeczności, czasami możesz wykorzystać sytuację. Podbijal do niej jakis kolo 41 letni, rozwodnik. smiala sie z niego i kpila i niby gadala ze w zyciu z takim kims nie chcialaby miec nic wspolnego.2 dni temu u nas w chacie jak starych nie bylo Mateusza, a więc pokłon magów, rzeź niewiniątek, ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu i jej tam pobyt, co działo się jeszcze za życia Heroda Wielkiego, należy przyjąć, że Jezus Chrystus urodził się na kilka lat przez jego śmiercią, zatem przez rokiem 4. p.n.e. Niezwykle pomocną w ustaleniu przybliżonej daty narodzin Chrystusa jmw0. Wpisy w pamiętniku powrót W zeszłym roku nie w tym roku postanowiłam się wziąć za siebie, i to konkretnie. Jestem już 4 dzień na Diecie Dukana, jest dziwnie. Najbardziej nie mogę się doczekać 2 fazy - jedzenie raaaaany, zjadłabym czekoladę. Ratunku :) do dzieła. Postanowiłam. Odchudzam się od przyszłego czwartku, będę po maturach no i będzie więcej wolnego czasu na sport, bo póki co z nerwów tyję. A tak, egzaminy się skończą i problem z głowy. Czytając Wasze wpisy zauważyłam, że większość jest albo na diecie Dukana albo South Beach. Mi osobiście pasuje ta druga, chociaż nie powiem, że kusi mnie Kopenhaska...Spróbuję się też wybrać do dietetyka. Może on poradzi mi coś więcej, albo spowoduje, że będę miała więcej motywacji. Jak myślę o tym poceniu się na siłowni to mi się robi słabo :| początki Pogodziłam się już z tym, że moja przemiana materii to porażka :D Dlatego biorę się za siebie, choć moja motywacja maleje z godziny na godzinę... Przerażające. Modlę się, by ta dieta okazała się ostateczną, bo na milionowy raz nie mam już po prostu siły. Mam dość patrzenia na rzeczy, których nie mogę mieć. To mnie załamuje. Życzę powodzenia sobie i wszystkim innym osobom, które zaczynają walczyć ze zbędnymi Czemu tak trudno wziąć się od razu za siebie?! Moja decyzja o diecie odwleka się już od 2 tygodni, nie wiem czy zacząć od jutra czy może od czerwca "bo to nowy miesiąc". Głupi problem ;p Świadkowie nigdy nie zapomną tego, co wydarzyło się na pogrzebie 36-latki, która miała zginąć w wypadku samochodowym. W trakcie uroczystości z wnętrza trumny rozległo się głośne pukanie. Po podniesieniu wieka okazało się, że Peruwianka leżała spocona w środku z otwartymi oczami. Kobietę zabrano do szpitala. Kilka dni temu Rosa Isabel Caspedes Callaca uczestniczyła w tragicznym wypadku drogowym. Auto, którym jechała, zostało całkowicie rozbite, w wyniku czego zginął jej szwagier, a trzech siostrzeńców trafiło w ciężkim stanie do szpitala. Medycy stwierdzili też zgon u podczas wtorkowego pogrzebu doszło do wstrząsających wydarzeń. Podczas mszy w kaplicy żałobnicy usłyszeli dochodzące z wnętrza trumny szmery, a następnie pukanie. Po otwarciu wieka okazało się, że kobieta żyje, a dodatkowo ma otwarte oczy i ich obserwuje. Fatalna pomyłka na pogrzebieTrumnę natychmiast zapakowano do auta, a następnie przewieziono do szpitala. Lekarze przyznali, że doszło do dramatycznej pomyłki. Nieboszczka cały czas dawała oznaki po kilku godzinach lekarze po raz drugi stwierdzili zgon 36-latki. Tym razem przed podjęciem decyzji przeprowadzono dokładne badania. Chcemy wiedzieć, dlaczego moja siostrzenica zareagowała, kiedy nieśliśmy ją do pochówku. Mamy filmy, na których dotyka trumny - przekazała ciotka zmarłej. Śledczy wyjaśniają szczegóły szokującej pomyłki. Kobieta po wypadku prawdopodobnie zapadła w śpiączkę, co przyczyniło się do podjęcia błędnej decyzji. To tutaj narodziła się jego wielka kariera. Dlatego wraca zawsze do Stanów z dużą radością. I za każdym razem zaskakuje fanów nowoczesnym obliczem swojej muzyki. Jak dotąd wydał 9 płyt, każda odniosła komercyjny sukces. Ostatnia – „Wspaniałe Polskie przeboje 2” miała premierę rok temu. Tylko „Super Expressowi” przed koncertami w New Jersey i Bostonie Jacek Stachursky zdradził, jakie ma marzenia oraz muzyczne plany. Który to już raz występujesz przed amerykańską Polonią. Z tego co wiemy to właśnie występy za wielką wodą dały ci wiatr w muzyczne skrzydła? – O tak, właśnie na tym kontynencie, a dokładnie w Chicago, zagrałem swój pierwszy koncert. Od niego zaczęła się moja artystyczna kariera. W Stanach występuję już po raz 20. Na przestrzeni tych lat spotykałem się z moimi sympatykami w rożnych miejscach. Najczęściej koncertowałem w Chicago, ale również miałem występy w Nowym Jorku, Detroit, New Britain oraz Filadelfii. Z koncertami jeżdżę wszędzie tam, gdzie są moi fani. Przecież to dla nich gram i tworzę. A czym różnią się Twoje koncerty w Polsce od tych w Stanach? – Różnic jest bardzo dużo począwszy od logistyki i możliwości technicznych, aż do publiczności. Wszędzie moi fani przyjmują nas ciepło. Jednak tu ludzie okazują nam wielkie, otwarte serca i chcą się razem z nami bawić. Występowałem w Stanach w rożnych konfiguracjach i przyjeżdżałem tu z różnymi składami. Kilka razy byłem z repertuarem dyskotekowym. Obecnie przygotowaliśmy dla naszych sympatyków wielkie widowisko, w którym nie zabraknie dobrej muzyki oraz pokazów multimedialnych. Cała trasa koncertowa przebiega pod hasałem „Jacek Stachurski show & after show”. Jak sama nazwa wskazuje – będzie się dużo działo. Podczas koncertów będzie można cofnąć się w czasie i zobaczyć, jak przebiegała cała moja muzyczna kariera. Występy będą okraszone opowieściami z mojego życia osobistego. Nie zabraknie odpowiedniej oprawy. Po koncercie będę do dyspozycji ludzi, którzy przyszli na koncert. Będą długie rozmowy, autografy i zdjęcia. Przyjechałam tu po to, żeby być blisko moich wielbicieli i w stu procentach oddam się w ich ręce. Twój życiowy sukces? – Po pierwsze to, że mogę swoją muzykę podarować ludziom. Że towarzyszy im w osobistym życiu. Sporo udanych występów… po prostu jestem artystą spełnionym. Najbardziej cenię sobie nagrody, które są przyznawane przez publiczność. Wiele radości i zadowolenia dało mi 5 Superjedynek, które otrzymałem w Opolu, oraz Słowik Publiczności w Sopocie. Takie nagrody motywują do dalszej twórczej pracy i utwierdzają mnie w tym, że to co robię cieszy moich sympatyków. Zadowolenie przynosi mi to, że moja muzyka znalazła uznanie w sercu tak wielu ludzi, że towarzyszy im w ważnych osobistych wydarzeniach. Chciałbym w dalszym ciągu kroczyć tą muzyczną drogą i z niej nie zbaczać. Oczywiście jak najczęściej koncertować dla amerykańskiej Polonii. Rozmawiała: Agnieszka Granatowska Cała rozmowa w piątkowym wydaniu "Super Expresu" (7 października) Moja kariera zaczęła się dwa dni temu, Kiedy wpierdalałem słoik dżemu, Nie wiedziałem nic o tym nigdy, nie, Lecz ten dżem zadziałał mnie, W głowie, na Bemowie, kiedy wsiadałem do samolotu, Widziałem parę dzikich kotów, Wyskoczyły za mną i zaczęły grać, A ja na to im idźcie spać Wymyśliłem i użyłem, I stworzyłem to co marzyłem, Miałem wszystko lecz nic nie mam, Ale to powstanie jakaś wielka wena, Z tego nic nie będzie choć powstanie, Jeden powie drugi na "nie", Powie jedno słowo co ja wiem, i nie będzie w okół żadnych ściem, To jest dobre, Bo życie się rozciąga, I wena jest King-Konga Jest wielka,dziwna, I nic nie mówi, Moje życie jest, Tak dla ludzi, Grające, uśmiechające, nic nie widzące Będę sobie tworzył, Będę sobie grał, Będzie coś jechało, Powiem trala-la, Wytworzymy wszystko co ma być I będzie dobrze, Dobrze żyć, Na starość myślę, Na emeryturze, Zagrać sobie muzę, A kiedy stchórzę, To wypierdalać będę, Z jakiejś scenki, I robi będę, Dziwne kurwa dźwięki, To będzie kurde, Mój wielki koniec, Bo nie jestem Don Wasyl, I wszystko o nim